Wuj z Podlasia telefonował w południe. Głos miał dobitny:
"Robiliście sobie podśmiechujki z prezydenta. Na chrzcinach Krzysia. Te wasze dowcipkowania, że nieporadny, że niemedialny, że niewielkiego wzrostu." - wygarnął.
Widzę, że to nie przelewki, więc natychmiast grzecznie przerywam.
"Proszę Wuja, bardzo mi przykro z powodu śmierci pana prezydenta."
"Tak?!" - słyszę w słuchawce. "Przykro ci?! Ty obłudniku, ty! Teraz ci przykro, co?!"
"Naprawdę, proszę wuja. Klnę się na wszystkie świętości."
"A gnojki parszywe, wy jedne! Nawet Urban* od was lepszy; ta (tu wuj zawiesza głos na ułamek sekundy i potem cedzi przez zęby)... kanalia chociaż nie udaje, że mu żal."
Wuj miotał jeszcze przez chwilę obelgi, po czym cisnął słuchawką. Siedziałem osłupiały. A potem tak nagle zrobiło mi się żal. Żal tego, że mi było żal.
* Opinie o Jerzym Urbanie są prywatnymi opiniami wuja.